jak obalać małe, choć bardzo skuteczne twierdze patriarchatu i kapitalizmu nie powtarzając żartów z epoki dziadocenu
Ten zbiór myśli, pytań, praktyk i żartów zaczęliśmy gromadzić przy okazji przygotowań do sympozjum Death of the Patriarchy na ASP w Gdańsku.
Research materiałów polegał głównie na rozmowach z osobami aktywistycznymi z różnych środowisk i osobami, które stosują śmiechiwizm (1) i żarty jako metodę opowiadania o sobie i świecie oraz sposób na robienie sztuki.
bardzo Wam dziękuję za Wasze mądre spostrzeżenia i śmieszne skojarzenia i wrażliwą uważność na płynną naturę tego, co nas śmieszy.
EVERY JOKE IS A TINY REVOLUTION! (G.Orwell)
Punktem wyjściowym do dyskusji “Dziecko rodzi się punkiem i chce się śmiać” był nasz manifest w drugim wydaniu gazety Death Of The Patriarchy pod red. doktory Katarzyny Lewandowskiej, wydanej przez ASP w Gdańsku, który można zobaczyć i pobrać tutaj.
W skrócie manifest nasz opierał się o kilka praktycznych punktów, jakie osoby mające dzieci mogą rozważyć i wcielić we wspólne życie rodzinne:
- celebrowania pamięci i wyobraźni jako narzędzi do wytwarzania nowych narracji
- rozpraszania się od- (wytyczonych ścieżek) i uciekania do- (świata, przyrody, mniejszości)
- poszukiwania własnych i aktualnych odpowiedzi na pytania, zamiast zgody na zastany porządek (nawet w Psim Patrolu)
- świadomości tego, że podejście inne niż sztampowe kosztuje (czasu, energii, odwagi, czasami kilku znajomych)
Oczywiście podsumowaniem typowym dla tego typu poradników i rozważań było -zasadne, choć trudne w odbiorze – pytanie: “Jak włączyć w anty-patriarchalną rebelię osoby, które nie mają dostępu do wiedzy, czasu, możliwości emocjonalnych lub intelektualnych, aby świadomie wprowadzać zmiany w swoich relacjach z dzieckiem? Czy dzieci spoza naszej bańki muszą być skazane na powolne roztapianie się w pułapkach późnego kapitalizmu?“
Wiemy, że jako jednostki nie mamy mocy zmiany systemy i realnego wpływu na sytuację kohorty dzieci, które właśnie teraz dorastają w polskich domach i instytucjach edukacyjnych. (2) Nie mamy także wpływu na to, w jakich warunkach intelektualnych, emocjonalnych czy kulturowych wychowuje się kolejne pokolenie.
Ponieważ mamy jednak wpływ na siebie, swoje dzieci i – pośrednio – na dzieci, które znają nasze dzieci możemy poszukiwać małych gestów, dobrych praktyk, które wpłyną na ich rozumienie świata i sposób przeżywania go.
Poczucie humoru to jedna z najmocniejszych umiejętności radzenia sobie z sytuacją stresującą i traumatyczną. W moich badaniach magisterskich, z zakresu psychologii pozytywnej i psychologii zdrowia “żartowanie i śmianie się” było najczęściej wybieraną metodą na radzenie sobie z chorobą wśród chorych na stwardnienie rozsiane. Zacznijmy zatem codzienną, rewolucyjną praktykę zwracania uwagi na to, o czym i z czego/kogo żartujemy, co śmieszy nasze dziecko/dzieci, w jaki sposób wspieramy rozwój poczucia humoru, a przede wszystkim zerwijmy ze starymi źródłami “zartów”.
Żarty, do których jako 30 i 40 latkowie jesteśmy przyzwyczajeni to zazwyczaj malutkie twierdze patriarchatu:
Od lat w “tradycyjnym kabarecie polskim” śmieszny jest mężczyzna przebrany za kobietę
Oczywiście, to tylko żarty, ale czołowi polscy politycy też często odwołują się do naszego poczucia humoru, aby uprawomocnić dyskryminację osób transpłciowych czy nie cis-normatywnych (patrz wywiad z J.Kaczyńskim)
Na porządku dziennym są żarty z osób innych ras, narodowości, o odmiennym wyznaniu czy płci. Przyzwalając na żarty, przyzwalamy także na sprawy nieco odmiennego kalibru, od złego języka (głupi jak Murzyn, nie żydź mi kasy, pedał…) po złe wzorce kulturowe, zawracające nas do czasów kolonizacji południa, np. program Twoja Twarz Brzmi Znajomo z licznymi blackface’ami czy przedstawienia w przedszkolu typu:
W większości uprzywilejowanych środowisk w Polsce (wykształcenie wyższe, praca stała, duże ośrodki miejskie, bogata sieć społeczna i kulturalna) większość tego typu treści przez ostatnie kilka lat znalazła się na cenzurowanym, jednak wciąż bardzo wiele treści dyskryminacyjnych i seksistowskich uchodzi płazem i tu, po dodaniu im parasolki w kształcie słów ” to tylko żart” lub “ja tak nie myślę, ale…”
Zresztą, aby nie powielać tu szkodliwych treści odsyłam do przeglądu Dem3000, który analizuje te treści (uwaga, poziom krindżu przy kabarecie <Chyba> +100)
binarność genderowa a poczucie humoru
Każdy zły żart oparty jest o zasadę kontrastu – my/oni, baba/chłop, mądry/głupi, nasz/obcy etc… Najsilniej działa tu kod binarności genderowej i to, co się z nim wiąże politycznie, ekonomicznie i społecznie.
Co ciekawe, binarny podział społeczeństwa i przypisywanie ról społecznych i genderowych oraz wartościowanie tych ról czy postaw nie istnieje w Europie “od zawsze”. W starożytności istniało wiele teorii, m.in. Galena, rzymskiego anatoma greckiego pochodzenia, który postulował, że płeć męska i żeńska (anatomiczna) są tym samym organem w innym ułożeniu (wewnętrzny i zewnętrzny penis). Gdyby większość zachodnich myślicieli i badaczy poszerzyła tę myśl, być może nie byłoby tak łatwo ok. XVII wieku wprowadzać podziału na cechy męskie i żeńskie. To właśnie wtedy zaczął się ten kategoryczny podział, który zdefiniował typowo męskie i typowo kobiecie, nie pozostawiając przestrzeni na to, co pomiędzy, wykluczając tych, o których dziś można wzorem rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej powiedzieć “two spirited people”, czyli osób trans, queer, nie-heterenormatywnych i wszystkich, których tożsamość jest płynna.
Co więcej, od epoki Renesansu binarny podział ról oraz klasa społeczna zaczęły być opisywane w kontekście zalet i wartości – moralnych i intelektualnych (3). Dalej było już z górki: polityka kolonialna oraz formujący się model kapitalistyczny wykorzystały ten jasny podział i upupiły nas na lata w przekonaniu, że każde odstępstwo od patriarchalnie zdefiniowanej normy jest w najlepszym wypadku dziwaczne, w najgorszym – zboczeniem.
I tak biały, bogaty pan zaczął być tym, do którego dopasowuje się reszta społeczeństwa, polityka, model gospodarki a nawet architektura toalet w budynkach publicznych.
Dlaczego kontekst historyczny jest ważny w przypadku żartów? Powtarzane przez lata teorie stały się dla nas prawdą; oglądanie od lat filmów z “głupią blondynką” czy śmianie się z żartów o dziwaczności “chłopa w sukience” były (i dla niektórych są) powszednie. Binarność traktowana jako święta norma łatwo łączy się także z nacjonalizmem, rasizmem i ableizmem – a stąd już tylko krok do kolejnych żartów opartych o wyśmiewanie innych niż własna grup. CO ciekawe, ten model jest w społeczeństwach tak zakorzeniony, że za grupę odniesienia wszyscy: kobiety, osoby starsze, młodzież różnego pochodzenia, osoby systemowo biedne czy przewlekle chore uznały właśnie “JEGO”: białego, fizycznie zdrowego cis-heteronormatywnego mężczyznę w średnim wieku, który pochodzi z klasy średniej lub wyższej i jest bogaty.
psychologiczne podstawy złych żartów
Skąd w nas (jednostce, społeczeństwie, narodzie, populacji ludzkiej) taka mocna potrzeba kategoryzacji, a przy okazji bardzo słaba motywacja do zmiany tych krzywdzących (wiemy to od co najmniej 50lat!) przekonań?
Tu wchodzą mechanizmy poznawcze (czyli to, że ludzki mózg bardzo lubii ułatwiać sobie pracę stosując skróty i stereotypy) oraz mechanizmy psychologiczne: lęk przed odrzuceniem (przez grupę społeczną, np. rodzinę), lęk przed zmianą (czujemy się dobrze poruszając się w tym, co nam znane, nawet jeśli znane oznacza: przemocowe lub niesprawiedliwe) oraz… mechanizmy rynkowe. Nadal otoczeni jesteśmy sztucznie wykreowanymi potrzebami i produktami, zmonetyzowanymi przyjemnościami i kapitałem, na który trzeba zarobić, najlepiej pracując po 16h dziennie. Przy zmęczniu, braku czasu, braku środków do godnego i bezpiecznego życia nie pozostaje w człowieku wiele psychologicznej czy emocjonalnej przestrzeni na uwewnętrznienie proponowanych zmian w myśleniu o płci czy polityce dekolonialnej. Te same mechanizmy wykorzystują także popularne platformy społecznościowe i zarabiają pieniądze na tym, co śmieszy większość.
Najbardziej popularne żarty na youtubie czy tiktoku najczęściej są oparte o binarne czy patriarchalne zasady, zrozumiałe i śmieszne dla większości.
Na szczęście tzw. generacja Z (lub po prostu ludzie młodzi duchem, wrażliwi, uprzywilejowani ekonomicznie, inteligentni i z dostępem do Internetu) zapoczątkowała już nowe poczucie humoru i nowe żarty. Być może niezrozumiałe dla “większości” ale w swojej naturze niebinarne i abstrakcyjne.
N-pass czyli na co warto uważać?
Każdemu i każdej z nas zdarza się popełnić zły żart i potem próbować odkręcić go zdaniem “to tylko żart” lub “nie znasz się na żartach?”. Warto o tym wiedzieć, przyznać się sobie do tego i po prostu uważać. Zwłaszcza osoby białe, utwierdzone w swoich przywilejach, muszą być uważne np na:
- stosowanie n-pass czyli usprawiedliwanie swoich żartów tym, że zna się kogoś z danej grupy rasowej lub mniejszości (“mogę mówić w żartach Murzyn, bo mam Czarnego kolegę, który też tak mówi”)
- na ironię stosowaną jako pasywno-agresywną krytykę innych niż nasze wzorców zachowań czy emocjonalności – i kryjące się za tym pogardę, klasizm, lęk przed innością. To bardzo ważne także w przypadku osób dorosłych, które żartują przy i z dziećmi.
- na intencję żartu – co chcę osiągnąć mówiąc o…
- wyśmiewanie inności; dopóki Inne będzie podstawą dla żartu, dopóty Inność postrzegana będzie jako Słabość
Dobre (i śmieszne) praktyki
- własne doświadczenie może być dobrym punktem startowym do żartu na dany temat
- poszukiwanie w sobie kreatywności, tak aby poczucie humoru odzwierciedlało płynną i niebinarną rzeczywistość w jakiej żyjemy
- abstrakcja, żarty sytuacyjne zrozumiałe dla całego towarzystwa, śmieszne zwierzątka zawsze są śmieszne
- dawanie innym przywileju śmiania się z siebie, czyli komedia obserwacyjna, czy żarty, które zapraszają odbiorców do śmiania się z osoby żartującej
- jesteś świadkiem dziadoceńskiego żartu? nie śmiej się lub dopytaj o co chodziło, dlaczego [treść] jest śmieszna (okazuje się, że potrzeba wytłumaczenia seksistowskiego czy rasistowskiego żartu sprawia, że do nadawcy żartu dociera brak śmieszności danej sytuacji)
- pamiętanie o tym, że nie zawsze musimy reagować na zły żart – jeśli uważasz, że nie masz siły czy nie będziesz bezpieczny_a zwracając uwagę na nieśmieszny żart – nie rób tego
- poszerzaj swoją wrażliwość i poczucie humoru oglądając różne rodzaje komedii czy stand upów
Żarty i poczucie humoru są jednym z budulców pozytywnego poczucia bycia w kontakcie, bycia we wspólnocie, bycia zaakceptowan_ Dbaj o to, aby być częścią nowej normalności i żartuj tak, aby nasze dzieci mogły się śmiać, a nie wyśmiewać Innych.
(1) śmiechiwizm: laughtivism “forma protestu i społecznej mobilizacji” poprzez śmiech, parodię, komedię, żarty. Polecam odsłuchać audycję na stronie Radio Kapitał, lub przejrzeć teksty i posty Aliny Lupu
(2) bardzo istotnym punktem na drodze własnego rozwoju jest dla nas – pokolenia urodzonego w latach 70. i 80. odejście od wyczerpującej nas mentalnie i emocjonalnie frazy “możesz zmienić świat” – w domyśle: sam_, własną ciężką pracą, własnym poświęceniem, własnym sumptem. Takie myślenie to pokłosie dzikiego kapitalizmu obecnego w naszym kraju od zmiany ustrojowej, wcielenie zdradzieckiej zasady “od zera do milionera”. Okazuje się, że promocja takiej postawy utrzymywała pokornych pracowników korporacji na miejscu, sprawiała, że zaharowywa_śmy się ponad normę w celu udowodnienia jej…Zaczę_śmy odczuwać poczucie winy i/lub gniew ponieważ ani sytuacja ekonomiczna, ani ekologiczna ani polityczna nie uległy poprawie. Sprytne mechanizmy rynkowe i polityczne rosły w siłę, a my wciąż rośliśmy w poczuciu braku wpływu. Jednostkowe próby zmiany np. warunków pracy bywały okrzykiwane “roszczeniową postawą”. Próba powrotu do kolektywu, związków zawodowych czy grupowych aktywności – była postrzegana jako swoiste faux pas, powrót do czasów reżimu PRL, ośmieszonego w mainstreamie kabaretami i kultowymi komediami. Więcej o tym zjawisku pisze Tomasz S. Markiewka w książce “Gniew” (wyd. Czarne, 2020).
(3) Na kanale The Origin of Everything można posłuchać krótkich wykładów na ten i inne tematy, polecam The Origin of Gender Danielle Bainbridge.