PROJEKT INNE RYTMY

Projekt Inne Rytmy od początku swojego istnienia skoncentrowany jest wokół fizycznej przestrzeni miasta Sopot, to tu mieliśmy okazję pierwszy raz spotkać się z artystami Julią Sokolnicką, Waelem el Allouche, Yukim Nishimurą i sprawdzić, jakie wątki – czy raczej narracje – pojawiające się w mieście, jego naturalnym otoczeniu, jego historii i mieszkańcach, w jego architekturze i planowaniu przestrzeni są dla nas inspiracją do pracy i do codziennych, nie-przemocowych rewolucji.

Okazało się, że wychodząc od tekstów jednego z ojców myśli anarchistycznej, Raoula Vaneigem oraz łącząc je z ważnymi dla nas wątkami oddolnych ruchów rewolucyjnych związanych z ruchem i muzyką w przestrzeni publicznej oraz z Choreografiami Społecznymi stało się dla nas jasne, żeby zacząć budować ideę rezydencji opartą o zjawisko dychotomicznej sytuacji sezonu/poza-sezonu; lub: lokalnego/nielokalnego elementu w przestrzeni publicznej.
Wrócę tu na chwilę do eseju, spisanego „na gorąco” po pierwszym spotkaniu w ramach Inne Rytmy w lutym 2020 „Chcemy opowiedzieć o swoich pomysłach i posłuchać opowieści płynących z Sopotu: jego historii, jego przemian, jego pozycji geopolitycznej i jego ludzi: tych zameldowanych i tych wpadających „na Monciak”. Chcemy – wspólnie z artystami (…) wejść w dialog z pewnym ważnym dla nas i dla Sopocian wycinkiem rzeczywistości, zauważyć obecne tu rytuały społeczne i zaproponować otwartą interpretację społecznych ruchów, które nieznacznie i nieustępliwie wyznaczają nie tylko rytm zmian, ale i rytm życia. Aby ten projekt był żywy i w bliskiej relacji z tym, co w Sopocie A.D. 2020 istotne będziemy tak kierować przyszłymi działaniami, aby jak najczęściej wsłuchiwać się w głosy stąd.” Znamienne, że na kilka tygodni przed wybuchem pandemii w naszej części świata największy nacisk, chyba podświadomie przeczuwając punkt krytyczny świata znanego nam do tej pory, największy nacisk w tekstach, rozmowach i działaniach w ramach Innych Rytmów kładę – i kładziemy – na żywe, wspólnotowe doświadczenia, energię płynącą z osobistego spotkania z innym i nowym, na ruchy przenoszące realne zmiany w systemie społecznym.

Projekt ten jest także przykładem, jak dzięki współdziałaniu instytucji i otwartości osób zarządzających nimi można zmienić charakter wydarzenia, czy też jego zasięg. Dzięki bliskiej współpracy Sopot Centrum i Urzędu miasta Sopot możliwa była tymczasowa wystawa prac Sokolnickiej i Allouche w przestrzeni publicznej Sopotu. Dzięki Inkubatorowi Sztuki Goyki3 – a właściwie dwóm kobietom, które zaufały naszym ideom – Joannie Cichockiej-Guli i Agnieszce Rek mieliśmy gdzie rozmawiać, a w grudniu 2020 po trudnych miesiącach „lockdownów” i „odmrożeń” pierwsza rezydentka zaczęła pracować w Sopocie. Mikro granty finansowe z Holandii i Japonii zapewniły obecność artystów w lutym, a nieocenione techniczne i wiedzowe zaplecze Non Iron Group sprawiło, że artyści mogli prezentować swoje prace w doskonałej jakości i aranżacji.

Przy okazji tego projektu jako kuratorka sprawdzam, na ile możemy wyjść poza utarte schematy propozycji-wniosku-realizacji-efektów. Chciałabym, aby także i na tym polu Inne Rytmy powstawały w sposób raczej oddolny, transparentny, z wymiernymi korzyściami dla artystów i odbiorców raczej, niż z wymiernymi efektami możliwymi do klasyfikacji i ostemplowania w urzędowych annałach. Do tej pory – a przypominam, że rok mamy szczególny – udaje się to przeprowadzać. Wymaga to jednakże – i tu znowu zacytuję siebie: „umożliwiania ludziom swobodnego wyrażania swoich myśli na temat tego, co jest ważne w codziennym życiu, są najistotniejszymi działaniami, które możemy obecnie podjąć w obliczu kryzysu ekologicznego, politycznego i zdrowotnego”.

Parafrazując Wyspiańskiego, który parafrazuje Corneille’a „projekt nasz widzę ogromny”, czyli w myśleniu i planowaniu projektu Inne Rytmy staram się zawrzeć nie tylko jednorazowe wydarzenia, ale przede wszystkim postawić na proces rozbudowany w czasie, świadome spowolnienie dziania się na rzecz wymyślania, rozmawiania, wycofywania i zapraszania do ciągłej współpracy nad nie-ostatecznym kształtem przyszłych efektów.Dzięki temu projekt – i my – może elastycznie reagować na zmieniającą się rzeczywistość.

INNE RYTMY: rezydencja

Głównym celem rezydencji jest stworzenie materiału artystycznego, który będzie opowiadał o realnym mieście, jego mieszkańcach i potrzebach, jego tradycjach, narracjach i problemach.

Chcemy, aby współpraca artystów wywodziła się z bazowych koncepcji INNYCH RYTMÓW: skupieniu się na zwykłych, codziennych gestach, osadzonych przestrzeni
społecznej i przestrzeni fizycznej miasta, odwoływaniu się do oddolnych ruchów
politycznych oraz ruchów społecznych o znamionach nonviolent (opartych o ruch, muzykę, wspólne doświadczenie)

Julia Sokolnicka, jako pierwsza rezydentka pracująca w ramach Innych Rytmów, ale też pierwsza rezydentka Inkubatora Sztuki Goyki3 postanowiła pracować z tematem turystów w Sopocie. A właściwie, z widoczną dwutorowością życia w sferze publicznej w Sopocie: w trakcie sezonu i poza sezonem. Jej artystyczne badania to nieustanne gromadzenie materiału – dokumentalnego w formie archiwum, zdjęć, wideo, nagrań terenowych ale też osobistych narracji zbieranych w trakcie spotkań z osobami żyjącymi w Sopocie.

Metodologia naszej wspólnej pracy podczas rezydencji opiera się na ciągłej wymianie, wspólnocie budowanej wokół tematyki gościnności, oddolnych zmian społecznych i poetyki mapowania miasta, opartej na interdyscyplinarnych podejściu i przetwarzaniu zebranych danych w formie artystycznego kodu. Praca Sokolnickiej zawiera w sobie elementy performansu, wideo, eseistyki, science fiction i sztuki zaangażowanej społecznie. Artystka wychodzi poza wstępne założenia rezydencji; jak się okazuje zimą 2020 przeformułowaniu ulega wszystko i wszyscy. Nie proponuje jednak wizji dystopijnych, czy sentymentalnych powrotów do utopijnych przeszłości: zachęca nas (widzów, mieszkańców, współpracowników, ludzi) do przekraczania utartych szlaków narracji i wyobraźni. Tworząc w duchu, o którym pięknie pisali w tym trudnym roku artyści i pisarze, czułego nasłuchiwania przyszłości, wyobrażania sobie Innego oraz metaforycznego prawa do oddychania wykraczającego poza dotychczasowe klasyfikacje rasy, gatunku czy klasy, Sokolnicka przeciera szlak do myślenia o mieście w formie inkluzywnej, wielopoziomowej struktury narracyjnej. Przy pracy nad tekstem i wideo esejem nie korzystała, podkreślmy, tylko z jednego źródła informacji. Cytując ze Znajomych Znad Morza działała „…raz podążając śladami własnych wspomnień, innym razem znajdując inspirację w znalezionych przedmiotach czy zdjęciach.” Należy tu dodać, że będzie działać dalej – we współpracy ze mną i performerką Anną Steller – aby przygotować pracę w kształcie przewidzianym do prezentacji offline, gdzie będzie można wejść w fizyczną przestrzeń instalacji i wszystkimi zmysłami przeżyć Inne Rytmy w wersji Julii Sokolnickiej.
To, co wyniknie ze współpracy artystek jest, jak większość zdarzeń wokół nas, płynne. Być może okaże się performatywnym dialogiem – z ciałem, miastem, turystą, a może czystą i oszczędną pracą pokazującą serię skatalogowanych ruchów, pochodzących z wiwisekcji Steller/Sokolnickiej i obejrzanych w mikroskopie zebranej w trakcie projektu dokumentacji.
Źródłem będzie zapewne już wspomniana dychotomia, czy też rozdwojenie życia i zwyczajów obecne w sferach publicznych i prywatnych Sopotu opisywane tekstowo i wizualnie przez Sokolnicką, a performatywnie – przez Steller, która najczęściej za punkt wyjścia dla swoich działań obiera trudność na poziomie niemożliwości, zderzenie sprzecznych motywów lub potrzeb, które wyzwalają jej twórczą energię.

Co więcej, Julia Sokolnicka nie pracuje w sterylnym studio, w warunkach studyjnej próżni i klasztornego niemal odosobnienia natchnionej artystki. Mieszka w domu gościnnym , gdzie gotuje obiady we wspólnej kuchni, jej materiał zbierany jest na żywo w zaplanowanych wywiadach ale też w przypadkowych interakcjach z ekspedientką czy złotnikiem, który naprawia jej srebrną zawieszkę. Te pozornie banalne i codzienne metody wpisują się nie tylko w charakter projektu, czy wymuszony sytuacją pandemii rodzaj improwizacji, jaki przeżywają wszystkie działania z obszaru kultury i sztuki.
Sokolnicka, jak sama to ujęła, nigdy nie działa w próżni; raczej w zorganizowanym chaosie interakcji zawodowo-prywatnych, co widać w jej pracach, artystycznie wysublimowanych, ale jednak bliskich widzowi. Przywodzi to na myśl podejście, jakie opisywał Leszek Brogowski mówiąc o swoich pracach: „wspólna praca jest moją wartością artystyczną (…) Przyjaźń jest moją wartością artystyczną: sztuka jest polem realizacji wartości estetycznych. (…) Życie jest piękne. Praca i przyjaźń są moralne, bezinteresowne, racjonalne. Bezinteresowność jest w najwyższym stopniu racjonalna i świadoma. Bezinteresowność jest skupieniem. Miłość też może być wartością artystyczną”.

Ostatnim akapitem niech będą tu turyści i mieszkańcy. Żywa tkanka miasta, ci którzy przybywają z daleka i z bliska. Ci którzy pilnują starego, zimowego porządku i ci, którzy wnoszą powiew inności. Zastanawiając się, jak jeszcze można by opisać żywioły, które w sezonie opanowują Sopot odwołuję się do teorii tłumu, jako niosącego zagrożenie: zmieniającego decorum przestrzeni, zastany porządek Być może tłumy, które co rok zjeżdżają na Monciak, a zwłaszcza dobrze widoczne w roku, w którym nie dane było wyjechać nigdzie dalej, w ten sposób, masowo, oprotestowują elitarny, wysmakowany (lub wysnobowany) styl, jaki narzuca im kurort. Być może ci, którzy opłakują upadek „inteligentnej” rozrywki powinni raczej wczuć się w falujący tłum i otworzyć się na wiadomość, jaką niesie. Jeśli udałoby się poszerzyć metafizyczny Monciak być może nie będzie już więcej tłumnych protestów przeciwko…?
Z drugiej strony ciekawe jest też to, co zauważyła w swojej pracy I wish I was here artystka Tammy Lam: turysta, fotografując się w nowym miejscu, staje do fotografowanego obiektu tyłem, odcinając się tym samym od eksploracji i poznania się z danym obiektem. Ten ruch wydaje się znaczący, na pewnym poziomie może nawet obraźliwy, dla „rdzennych” mieszkańców miasta, żyjących na codzień pośród fotografowanych obiektów. Dlaczego ktoś, kto jest w naszej przestrzeni nie chce być z tą przestrzenią?
Bardzo łatwo w tym miejscu byłoby otrzeć się o wielostronnie krzywdzące opisy stereotypowych zachowań, ironiczne inteligenckie komentarze „dla wtajemniczonych”, które byłyby jedynie jak „powtórzenie najsilniejszego nawet stereotypu w wykoślawionej, ale nie karykaturalnej formie jest wciąż powtórzeniem stereotypu, a nie jego dekonstrukcją.” Pisze o tym Aleksander Kmak w recenzji niedawnej wystawy Tomka Armady w warszawskim Muzeum Etnograficznym Nie mamy jednak zamiaru z artystkami skupionymi wokół pracy nad rezydencyjnymi tematami obnażać czegoś, co zostało już opisane, czy zaostrzać różnic. Zależy nam raczej na wskazaniu możliwości koegzystencji, takiej zmiany, oddolnej rewolucji rytuału, który pozwalałyby na zwiększenie satysfakcji z pobytu (długo- lub krótkoterminowego) w mieście.
Namacalnym „owocem” rezydencji Inne Rytmy były przeprowadzone w czerwcu 2021 warsztaty Strategia Gościnności: Relacja Gość-Gospodarz, które poprowadziły Julia Sokolnicka i Tatiana Dziewanowska dla mieszkańców i mieszkanek Sopotu.

Przypisy:

1 dane według raportu Sytuacja demograficzna województwa pomorskiego w 2019 r. Do wglądu na https://gdansk.stat.gov.pl/
2 górny oznacza Sopot w rejonie wyznaczonym (mniej-więcej) pomiędzy Al. Niepodległości a linią lasu i od ul. Reja do ul. Mickiewicza, w latach 00’ funkcjonowała także nazwa GHL, góry high life, naznaczona negatywnym stosunkiem do „dolnego” czyli okolic Al. Grunwaldzkiej, ul. Parkowej, Karlikowskiej, ul. Haffnera (poza częścią dochodzącą do Monte Cassino) i ul. Winieckiego oraz właśnie ul. Goyki.
3 mną i artystami Julią Sokolnicką oraz Waelem el Allouche
4 cytat za: Sopocki festiwal ’56 – jazz wychodzi z podziemia artykuł polskie radio.24.pl [dostęp 1.11.2020], korzystałam także z książki Magdy Grzebałkowskiej Komeda. Osobiste życie jazzu, Kraków 2018. Rozszerzając tę myśl do współczesnego dekolonizatorskiego podejścia jazz jest dla mnie także możliwością rozszerzenia swojej północnej, europejskiej wizji świata, mostem do globalnego Południa i jego pięknych oryginalnych rytmów. Więcej o tym można posłuchać w podcaście Atiyyah Khan A MOMENT OF TRUE DECOLONIZATION. A daily podcast series by Funambulist, episode 28.
5 pojęcie habitusu stosuję w tekście w znaczeniu, o jakim pisze Jan Sowa w rozdziale „Między Wschodem a Zachodem” w: Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna, Red.: Monika Kozień , Marta Miskowiec , Agata Pankiewicz, Czarne, 2015
6 The Revolution of Everyday Life, 1963–1965, dostęp: theanarchistlibrary.org [1.09.2020]
7 wątek od lat badany przez Julię Sokolnicką: Social Choreographies www.juliasokolnicka.com
8 cały tekst dostępny jest na stronie goyki3.pl a w 2021 będzie opublikowany po japońsku i angielsku w 28.roczniku EU Japan Fest Tokyo Committee
9 StimuleringFonds NL, EU-Japan Fest
10 także z eseju wspomnianego wyżej
11 odwołuję się w tym miejscu do znakomitych tekstów (kolejno) Keno Evol’a George Floyd & What black utopian thinking can offer us w którym pisze o anarchoutopii i Czarnym futuryzmie, opublikowanym na mnartists.org kilka tygodni po śmierci Georga Floyda [dostęp z dn.10.12.2020] oraz do eseju The Universal Right to Breathe Achille Mbembe [critinq.wordpress.com/2020/04/13/the-universal-right-to-breathe dostęp: 10.12.2020] w którym autor pisze o filozoficznych i moralnych implikacjach impasu wywołanego przez wirusa Covid-19
12 Iwona Bigos o duecie Karska/Went (tekst Widzieć – nie widzieć. Zawodność i kreatywność pamięci w: ZZM) „pamięć – zbiorowa i jednostkowa – jej zawodność i kreatywność jest inspiracją dla duetu (…) kolekcjonują destrukcje, raz podążając śladami własnych wspomnień, innym razem znajdując inspirację w znalezionych przedmiotach czy zdjęciach.”
13 Leszek Brogowski, Idiomy IV-V, za: Znajomi Znad Morza, red. M. Kaźmierczak, P. Ryłko, A. Witkowska, GGM 2016
14 mówi o tym znakomita dramaturżka i badaczka choreografii w przestrzeni publicznej Anka Herbut w audycji Radio Kapitał Kto Nie Skacze, odcinek 7 – Tłumy ft. Głęboki Cockdown z dn.07.11.2020
15 więcej o projekcie kanadyjskiej artystki Tammy Lam na jej stronie www.tammylam.org I wish I were here [dostęp 11.12.20]
16 Aleksander Kmak Na powierzchni stereotypu. „Równorodność. Kolekcja Tomasza Armady” w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie [magazyn SZUM online magazyn szum.pl, dostęp z dn. 04.12.2020]
17 odwołuję się tu znowu do publikacji Crossections. Processing artistic and curatorial and research, wyd. De Gruyter / University of Applied Arts, Vienna 2020
18 czerpię tu z antropologicznych opisów stworzonych przez Annę Tsing w: Blasted Landscapes do przeczytania na www.multispecies-salon.org [dostęp 10.12.2020]
19 o ważności od-uczania się i poznawania od-nowa mówił podczas debaty online MAF theme nights: People of All Species, Also Humans 3 grudnia 2020 artysta i badacz, członek interdyscyplinarnego zespołu FoAM Theun Karelse (całość do zobaczenia na stronie Media Art Friesland www.mediaartfestival.nl)
20 timescape to krajobraz czasowy, część szerokiego pojęcia krajobrazu, jaki w latach 90. stworzył antropolog Tim Ingold (por. The Temporality of the Landscape w: World Archaeology, Vol. 25, nr 2, Conceptions of Time and Ancient Society, październik 1993). Inną interesującą składową krajobrazu jest w tym ujęciu także taskscape, czyli krajobraz wydarzeń, dynamiczne środowisko, w którym każdy element tworzy sieć interakcji
21 zresztą, potrzeba „ubezpieczania” to także jeden z produktów ubocznych kapitalizmu, pomagająca zbić fortunę korporacjom, które uwypukliły i zmonetyzowały wszechobecne „zagrożenia”, które zaledwie 100-200 lat temu byłyby uznane za naturalną kolej rzeczy.
22 cytuję za dr hab. Krzysztof Podemski, wywiad w Polityce https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/klasykipolityki/1800010,1,czy-polak-jest-turysta-stadnym.read [dostęp 30.11.2020]