6. notatki z domu / home marginalia, fot. Krzysztof Miękus

talk with Krzysztof Miękus: artist, curator, journalist, born in 1975. In his work he uses various media, mainly photography, video, sound and installations. He works on the intersection of visual arts and documentaries. In 2003, together with a historian and journalist Adam Leszczyński, he published a book-reportage on the economic and cultural context of the AIDS epidemic in Africa. Between 2003 and 2006 he worked as editor-in-chief of the Pozytyw magazine dedicated to documentary and artistic photography.

Since 2016, he has been associated with the foundation and gallery of the Fort Institute of Photography in Warsaw, where he is a member of the program council and where he has curated the group exhibition Single Shot, as well as individual exhibitions by Michał Szlaga (“Poland”), Michał Siarek (“Alexander”), Ilona Szwarc (“The body opens slowly to the heart”), Michał Iwanowski (“Polish, Go Home!”). He also works on his own artistic projects, as a photographer: Great Island (2010), Food is the First Thing / Morals follow on (2010), Hortus Conclusus (2012).

Krzysztof Miękus: urodzony w 1975 roku, artysta, kurator, dziennikarz. W swoich działaniach wykorzystuje różne media, głównie fotografię, wideo, dźwięk, instalacje. Działa na pograniczu sztuk wizualnych i dokumentu. W 2003 roku opublikował wraz z historykiem i dziennikarzem Adamem Leszczyńskim książkę-reportaż Naznaczeni – Afryka i AIDS poświęconą ekonomicznemu i kulturowemu kontekstowi epidemii AIDS w Afryce. Między 2003 – 2006 rokiem pracował jako zastępca redaktora naczelnego i jako redaktor naczelny miesięcznika „Pozytyw” poświęconego fotografii dokumentalnej i artystycznej. W latach 2006 – 2007 był kuratorem galerii Yours w Warszawie i kuratorem festiwalu Transfotografia 2007 w Trójmieście, zaś w latach 2011 – 2014 koordynował projekt Art+Science Meeting w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku. Wykładał historię fotografii oraz fotografię dokumentalną w Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie oraz na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Od 2016 związany z fundacją i galerią Instytutu Fotografii Fort w Warszawie, gdzie zasiada w radzie programowej i gdzie zrealizował jako kurator wystawę zbiorową Single Shot, a także wystawy indywidualne Michała Szlagi („Polska”), Michała Siarka („Alexander”), Ilony Szwarc („Ciało otwiera się wolno aż do serca”), Michała Iwanowskiego („Polish, Go Home!”). Jego realizacje artystyczne to między innymi: Naznaczeni (2003), Great Island (2010), Food is the First Thing / Morals follow on (2010), Hortus Conclusus (2012).

Krzysztof Miękus, drawn by Maciek Salamon

For the English brief version of this talk please visit our FB

Jaki był ostatni projekt, nad którym pracowałeś.aś, a który został zakłócony przez Coronavirus?

Wszystko, co robię zostało zakłócone. Przede wszystkim dwie wystawy, nad którymi pracuję w Instytucie Fotografii Fort. Jedną z nich jest wystawa zbiorowa poświęcona wizerunkowi polskich rockandrollowców od początku lat 80. po dzień dzisiejszy. o pięknym tytule „Alkohole, papierosy, zimne soki i erosy”. Zaczęliśmy spotkania z fotografami na przełomie lutego i marca – no i oczywiście musieliśmy przestać to robić: nie tylko spotykać się, ale także planować, bo wszystkie terminy, czy rozmowy ze sponsorami są zamrożone. Oczywiście ta wystawa będzie zrealizowana – w późniejszym terminie – przy założeniu umiarkowanie optymistycznego scenariusza, że będziemy w stanie wrócić do życia wystawienniczego.

Jak teraz zarządzasz swoją pracą?

Nie jest lekko: nawet teraz w trakcie naszej rozmowy jedną ręką trzymam telefon, a drugą zarządzam sytuacją kryzysową: dziecko dorwało się do stempli i działa, a ja próbuję ograniczyć zniszczenia tylko do jednego biurka.
Moim czasem pracy dzielę się z dwulatkiem – wymiennie z żoną, oczywiście w zależności od pilności zadań. Ze starszą córką i nauczycielami szkoły muzycznej szukamy też możliwości i rozwiązań jak prowadzić e-lekcje w szkole muzycznej, żeby nie tkwić w bezużytecznych zadaniach.
Podsumowując: okazuje się, że tych innych zadań w ciągu dnia jest tak dużo, że właściwie od początku lockdown’u trudno mi znaleźć czas, żeby się nad porządnie pochylić nad własną pracą. Na przykład załatwienie spraw urzędowych, czy znalezienie potrzebnych informacji zajmuje teraz dużo więcej czasu. To dosyć frustrujące, ten cały „zaskoczony” system, kompletnie na te okoliczności nieprzygotowany; mentalnie i technologicznie.

Jaka myślisz, jak będzie wyglądała sytuacja ”kiedy to się skończy”?

Myślę, że wszystko pierdolnie – i raczej nie jestem w tym odosobniony – i to jest kwestia tygodni, nawet nie miesięcy. Nie znam – i nie umiem sobie wyobrazić – świata, w którym dobra połowa gospodarki jest w stanie faktycznego bankructwa. Bardzo interesujące dla mnie jest to, jak bardzo przesuną się różne wektory: jak wiele Europa będzie musiała oddać, na przykład Chinom; bo w tej pandemii nie ma tylko przegranych, są – i będą – też wygrani. Okazuje się, że kraje ultra-liberalne, jak Stany Zjednoczone, czy Polska we współczesnym wydaniu post-Balcerowiczowskiego turbokapitalizmu, są na przegranej pozycji: w obliczu epidemii liczy się kolektywizm, a nie cynicznie pojmowany „mój interes”. Nawet w skali Europy widać, że kraje, które mają lepiej ugruntowane myślenie o szeroko pojętej, nie-wykluczającej wspólnocie, jak Francja czy Niemcy, poradzą sobie z tym kryzysem lepiej.
Poza tym intensywnie myślę o narracji – tekstach i obrazach – o tym pokoleniowym doświadczeniu, w odniesieniu do moich obserwacji z pracy fotograficznej w Afryce we wczesnych latach 2000 i później oraz tego, jak różne zarazy były opisywane w dawncyh tekstach.
Wynika to z moich osobistych poszukiwań, jeszcze z czasów studiów, kiedy zajmowałem się historią nauki w XIV wieku. Chociaż nie zajmowałem się Czarną Śmiercią, to zawsze mnie frapowało, że w tekstach naukowych z tamtych czasów (a zajmowałem się głównie tekstami uczonych działających na terenie obecnej Francji) nie ma prawie żadnych wzmianek o dżumie. A większość tych uczonych przeżyła te kilka lat, podczas których zmarła połowa populacji Europy, a w skali całego świata było to ok. 200 milionów osób!
Wzmianki o tym – niewyobrażalnym – doświadczeniu są w pamiętnikach, w tekstach literackich, religijnych i ewentualnie medycznych. Poza tym – prawie nic. W szczególności nie poświęcają temu uwagi naukowcy, filozofowie.
Myślę tu także o pewnym rodzaju wyparcia, myślenia magicznego. Przykład: reportaż jaki robiłem z Adamem Leszczyńskim o kontekstach AIDS. Wirus i choroba, która dziesiątkowała wtedy Afrykę, był społecznie kompletnie wypierane, bez względu na to, ile osób w danej miejscowości chorowało i umierało. Raz trafiliśmy na taki widok: wśród domków zamieszkiwanych w wiosce na granicy Zambii i Zimbabwe, z ilością zakażonych mieszkańców na poziomie 60%, gdzie nikt nie poruszał tematu ani nie przyjmował pomocy od organizacji międzynarodowych, zobaczyliśmy, jeden domek zrównany z ziemią. Zostały tylko drzwi w ramie. Okazało się, że mieszkał tam ktoś, kto umarł w domu z powodu AIDS – więc sąsiedzi w ramach akcji przeciwko chorobie, zburzyli dom. Taki akt, manifestacja fizyczna myślenia magicznego. Teraz obserwujemy podobne zachowania: ktoś ucieka ze szpitala, wyskakuje przez okno, atakuje maczetą ratowników, żeby nie zostać zabranym do szpitala…
Jest to też kwestia tego, w jaki sposób wizualnie wyobrażamy sobie „zagrożenie” i „walkę z epidemią” – głównie są to służby medyczne czy porządkowe w strojach z hollywoodzkich filmów katastroficznych, którzy segregują ludność na zdrowych i chorych. Stąd już znowu tylko krok do odniesień do dawnych epidemii dżumy i poczucia zagrożenia, jaki wzbudzała postać medico della peste, lekarza w szpiczastej masce, którego zadaniem było tropienie przypadków dżumy. Jego pojawienie się w okolicy wzbudzało panikę, ludzie ukrywali się, lub uciekali, co oczywiście przyczyniało się do roznoszenia wirusa. Kojarzę też podobne obrazy paniki z Liberii w roku 2014: ludzie nie chcieli się poddawać testom na obecność wirusa Ebola, zwłaszcza, że miejsca izolacji dla nosicieli wirusa miały tylko drzwi wejściowe dla chorych. Zatem ludzie wyczuli, że kto tam wejdzie, to nie wyjdzie już żywy.

Czy jest jakaś lektura/film lub dzieło sztuki, które chciałbyś polecić, bo wydaje Ci się teraz ważne

Postanowiłem sobie przywołać cały kontekst Czarnej Śmierci w Europie, wydarzenia, które wydaje mi się fascynujące, bo zmieniło cały kontekst społeczny. W znacznej mierze doprowadziło do upadku feudalizmu, do upadku i ponownego rozkwitu miast z nową strukturą społeczną, do jeszcze większego rozróżnienia pomiędzy Europą Wschodnią, a Zachodnią, którą zaraza dotknęła bardziej i też – bardziej zmieniła. Więc robię sobie taką prywatną kwerendę w literaturze – i polecam właśnie zwrócenie się do wszelkich opracowań poświęconych temu zagadnieniu. W większości są to rzeczy wydawane jakiś czas temu dawno, w latach 90. i 2000, co jest tym bardziej ciekawe, bo według mnie nie wyczerpują tematu i nie pokazują tego, co teraz byłoby z perspektywy historycznej ciekawe. Jest dużo opracowań o dżumie, nietłumaczonych, zwłaszcza angielskich i francuskich, bo ta zaraza legła u podstaw współczesnego kształtu społeczeństw zwłaszcza tam.
Więc polecam czytanie o Czarnej Śmierci, niekoniecznie Camusa, którego osobiście nie bardzo lubię, zwłaszcza za zdanie „Miasto, trzeba przyznać, jest brzydkie”, które przeczytałem jako młody chłopak mieszkający w tym właśnie mieście – Oranie w Algierii (choć przyznaję, że jest to zdanie prawdziwe).

one of the recommended books on Black Death: „The Great Mortality: An Intimate History of the Black Death, the Most Devastating Plague of All Time”, John Kelly, 2006, HarperCollins Publishera / not only for historians: this book can be read as the finest crime story! [PS from K. Miękus]
untitled, Zambia / photo: Krzysztof Miękus
Oran city in the 1940’s, La place des Victoires where Albert Camus used to live, picture found at badiacaricaturesafn.centerblog.net [access 07.04.2020]